O „głosach” i ich związku z „lataniem”…

Jakiś rok ponad temu zobaczyłam na fejsie filmik ze starszą, cudowną panią w roli głównej. Fruwała na rurze z wdziękiem, siłą, radością… i słodkim, jedwabnym szalem na szyi. Wow! Usłyszałam nieśmiały głos marzyciela w sobie: „hej, a może by tak spróbować…” i wtedy zaczęło się! Nie, nie, bynajmniej nie moja przygoda z POLE DANCE, ale z nowymi „głosami” – tymi wewnętrznymi i zewnętrznymi. Przygoda, która trwa wciąż. Kiedyś – przerażała, dziś – fascynuje!

Zastanawiasz się czasem, ilu rzeczy w życiu nie robisz, czy nie robiłaś/eś ze względu na „głosy”? Oto kilka tych, których ja nie zrobiłam:

  • nie poszłam na akademię muzyczną tylko na ekonomiczną (to w konsekwencji nie było takie złe 😉 )
  • nie wyjechałam w młodości „do świata” choć miałam okazję
  • odrzuciłam 2 interesujące mnie propozycje awansu w korporacji
  • ograniczyłam sobie możliwość wielu sposobności rozwoju i kontaktów, ze względu na własną ocenę moich umiejętności anglojęzycznych
  • i w reszcie: przez całe, dotychczasowe życie nie znalazłam żadnej, sportowej pasji, czegoś, co mogłabym robić z radością a nie z koniecznością i presją.

Co najczęściej słyszałam (i tu przepraszam wszystkich, którym niniejszym niszczę ten zachwycający obraz mnie, jako superczłowieka wolnego od „głosów”) :

1. nie dasz rady tego zrobić, jesteś za słaba, za mało wiesz

2. nie odzywaj się, bo wyjdziesz na idiotkę

3. są lepsi, daj sobie spokój

4. czy wiesz ile trzeba się naharować, żeby do tego dojść?!

5. jesteś sportową dupą wołową i do niczego się nie nadajesz, a poza tym masz zajebisty celulitis i jak to, kurde, wygląda!

To lista takich najpopularniejszych. Znajome? Można powiedzieć, patrząc na moje życie, że olewam „głosy”, ale to nieprawda. Wiem dzisiaj, że mało kto ma taką umiejętność. Z czasem nauczyłam się słyszeć, co naprawdę do mnie mówią, choć mówią jak surowy rodzić. Jednak generalnie rodzice chcą dla nas dobrze, choć czasem na „pokrętny” swój sposób. 😉 Za każdym z głosów kryje się coś bardzo ważnego, czym potrzebuję się zaopiekować, by zrobić krok w kierunku tego, co chcę. Bawię się więc w tłumacza „głosów”. I wtedy słyszę:
ad.1. potrzebujesz więcej wiedzy i umiejętności… jak możesz to zdobyć? Kto może Ci pomóc?

ad.2. Widzę, że to dla Ciebie bardzo ważne, by ludzie cię akceptowali… jak mogłabyś wyrazić siebie i jednocześnie zadbać o akceptację?

ad.3. O, naprawdę chcesz mieć pewność, że to, co zrobisz będzie wartościowe dla innych…

ad.4. Cenisz sobie spokój i chciałabyś żyć wolna od presji. Jak możesz o to zadbać nie rezygnując jednocześnie z marzeń?

ad. 5. Tak bardzo chciałabyś mieć pewność, że znajdziesz taki sport, który będzie dawał ci siłę i jednocześnie sprawiał radość. Chciałabyś wreszcie popatrzeć na siebie z zachwytem i miłością. Hej, a może by tak spróbować?

To nie lekceważenie a słuchanie „głosów” sprawia, że realizuję swoje marzenia, że nawet po czasie kryzysu, szukam możliwości. Pole dance jest dla mnie odkryciem nowych pokładów siły, energii i miłości do siebie samej. Kiedy odczytałam przesłanie ostatniego z „głosów” na liście, zjawiła się na mojej drodze piękna i silna Kobieta, dzięki której zrobiłam krok (poprosiłam o nr do Instruktorki, genialnej zresztą) w kierunku wizji – już nie starszej pani fruwającej na rurce, a starszej kiedyś Hani łączącej 2 rzeczy które zawsze kochała: taniec i wiszenie na trzepaku. 🙂  Ta przygoda zaczęła się zaledwie parę miesięcy temu, a już wniosła tak wiele w moje życie! Po raz kolejny doświadczam tego, jak przełamanie tej własnej strefy „cieplutkiego bezwładu” sprawia, że rzeczy jeszcze dawno nierealne, stają w zasięgu moich możliwości. Ta wiara i siła – bezcenne! Od tych paru miesięcy krytyczne głosy wewnętrzne cichną, ale za to… ujawniły się „głosy zewnętrzne”. 🙂 Słychać je i widać (w postaci skrępowania, zażenowania):

  • „o, tańczysz na rurze” (i tu specyficzny uśmieszek)
  • „a nie obawiasz się, że to ci zaszkodzi” (wizerunkowo)
  • „i ty pokazujesz te zdjęcia?!”
  • „wiesz, ty już masz 44 lata a nie 20, żeby tak fikać”
  • „a czy to nie pogorszy twojego stanu zdrowia?”
  • „o jej! Ale chyba nie mówisz o tym nikomu?”

Niesamowite, ile troski! Wiem, że „głosy” troszczą się o Was, Drodzy Autorzy wypowiedzi, tak jak moje troszczą się o mnie. One są efektem stereotypów społecznych, w jakich funkcjonujemy, gdzie potrzeba przynależności i akceptacji zostaje przysłonięta nadmiernym przywiązywaniem wagi do tego, co myślą o nas inni, co często wytycza naszą ścieżkę. 🙁 Gdzie wstyd potrafi zakryć miłość do swojego własnego ciała, do jego siły i piękna, do mocy, jaka się w nim kryje, do kontaktu ze zmysłowością. Potrafi bezwzględnie ocenić nas i innych… ale wstyd, podobnie jak ten mój, jest o czymś ważnym. Spróbujesz „przetłumaczyć” swój? 🙂

A ja tymczasem dzielę się bezwstydnie z Tobą własnymi, pierwszymi krokami w nowej, latającej części mojego świata!

Jeśli chcesz bardziej przyjrzeć się „głosom”, zajrzyj, może to coś dla Ciebie:

„Autentyczność – Twoja siła”- trwa rekrutacja do nowej grupy rozwojowej, która zacznie pracę 10 października!